… człowiek bywa zepchnięty przez żywioł istnienia w czeluść,
w niepamięć, w niemoc.
Nie słychać już melodii życia. Dobiega tylko cichy skowyt bólu każdego oddechu, każdej,
w mozole utkanej, myśli i szarpanych bezładnie emocji.
Nie mam już siły na kolejne układanie wewnętrznego chaosu w jakikolwiek ład. Nie ma już nic i nikogo. Inni zajmują się własnymi sprawami.
W rytmie życia nie ma przecież miejsca
na maruderów, na ludzi smutnych. Jestem bezimienny, wybrakowany, pozostawiony.
Kłębiące się bezładnie myśli rozlewają się
po całym mózgu ,przytapiają ostatki tlenu.
W klatce piersiowej ciężar nie do udźwignięcia.
A może ten stan to jedyna dostępna forma urlopu od niechcianego, w takim wydaniu, życia?
Może depresja to jedyna sposobność na zmianę wyznaczonej przez innych, siebie, trasy? Wola trwania dalej w tym cierpieniu powoli się oddala, ale gdzieś bardzo głęboko, nienaruszona pozostaje maleńka nadzieja na inne życie. Niemoc i pragnienie przeplatają się wzajemnie.
Niech ten dzień będzie przystankiem dla wszystkich pozostających w nieustannym biegu, w zapędzeniu, w gonitwie. Niech stanowi przyczynek do zatrzymania się
i rozejrzenia wokół. Może Ktoś potrzebuje pomocy? Może z rodziny, może znajomy a może Bezimienny. Też Człowiek! Sam nie jest w stanie jej wezwać. Pandemia i wynikająca z niej izolacja dodatkowo eliminuje kolejne istnienia. Może to dla Kogoś ostatnia szansa?
Może już nigdy się nie powtórzy? Jedyne istnienie. Drugiego Człowieka i Twoje! On może przeżyć dzięki Twojej pomocy a Ty dzięki udzieleniu Mu tej pomocy
– przestaniesz być Sam w codziennym galopie przez życie.
Może to sprawi, że poczujecie się Razem ?