Pewnego dnia pan Witold przeżył silny ból serca promieniujący do lewej ręki. Nie wiedział, co się z nim dzieje. Natychmiast wezwano pogotowie. Lekarz wykluczył stan zawałowy i skierował go do lekarza rodzinnego. Ten po wstępnym badaniu wysłał pana Witolda na badania specjalistyczne do kardiologa. Dolegliwości pojawiały się okresowo, z pozoru bez żadnej przyczyny. Po szczegółowych badaniach specjalistycznych kardiolog nie znalazł uzasadnienia dolegliwości w badaniu przedmiotowym. Skierował pacjenta do psychoterapeuty.

Pan Witold już na pierwszym spotkaniu psychoterapeutycznym w swojej wypowiedzi koncentrował się wokół zmęczenia wynikającego z ciągłej pracy zarobkowej: „To jest wariactwo tyle pracować, a jej ciągle mało. Już nie mam siły”. W trakcie kolejnych spotkań psychoterapeutycznych okazało się, że pan Witold od samego początku swojego małżeństwa chciał usilnie zapewnić wysoki standard życiowy swojej rodzinie. W miarę podnoszenia standardu zwiększały się także potrzeby. Tłumaczył sobie, że jeszcze trochę i odpocznie. Przyszło na świat jedno dziecko, po kilku latach następne. Potrzeby wciąż rosły. Chciał też, aby jego żona wyglądała elegancko w porównaniu z innymi kobietami. Sam niczego sobie nie kupował; uważał, że na staranie się o siebie ma jeszcze czas. Wśród własnej rodziny wyróżniał się tym, że był bardzo zaniedbany. Nie miał na nic czasu. Pracował i nigdy nie było końca. Żona w dodatku przypominała mu, że dzieci potrzebują w dzisiejszych czasach lepszego wykształcenia, a to kosztuje. Muszą też „jakoś” wyglądać.

A gdzie w tym wszystkim pan Witold? Kto zwolniłby go z tego jarzma?

Przed wstąpieniem w związek małżeński pracował także, ale adekwatnie do swoich potrzeb. Po zawarciu małżeństwa swoje cele i marzenia zamienił na cele i marzenia żony. Jej pragnienia i dążenia stały się wyznacznikami jego życia. Wysiłek, jaki wkładał w spełnianie „swoich obowiązków”, był zwielokrotniony koniecznością osiągnięcia sukcesu finansowego. Konieczność osiągnięcia tego sukcesu była mu tak naprawdę narzucona, a ciągłe poczucie niedostatecznego jego spełnienia w porównaniu z wymaganiami otoczenia, skłaniało go do dalszej pracy – w jego przekonaniu już ponad siły.

Nie był w stanie dłużej na sobie nosić tego ciężaru. Nieświadomie go podjął, jednakże nieadekwatnie do swoich pragnień i możliwości. Uświadomienie sobie w trakcie psychoterapii także swoich pragnień, a nie tylko członków rodziny, umożliwiło mu na nowo postawienie sobie zadań do spełnienia, w których znalazł miejsce również dla siebie.