Pani Barbara, osoba w średnim wieku, zgłosiła się na psychoterapię z powodu silnie odczuwanego napięcia, które w chwili nasilenia łączyło się z intensywnym poceniem się i dolegliwościami bólowymi. Ból głowy i poczucie osłabienia utrzymujące się bez przerwy miały największe nasilenie bezpośrednio po obudzeniu. W kontaktach z ludźmi czuła się skrępowana, nieśmiała i głupsza. Dotyczyło to szczególnie przebywania w towarzystwie innych kobiet, przy których uważała siebie za gorszą. Zazdrościła im atrakcyjności i kobiecości. Miała poczucie, że jest mniej, a właściwie nic nie warta.
Pani Barbara, starsza z dwojga rodzeństwa, była wychowywana głównie przez nadopiekuńczą matkę, która będąc niezadowolona ze swojego małżeństwa całą uwagę poświęcała swoim dzieciom. Pragnęła uchronić szczególnie swoją córkę przed podobnym losem. Przestrzegała ją przed chłopcami, przed fałszywością koleżanek. Wszędzie widziała czyhające zło, które mogłoby wyrządzić krzywdę „ukochanej córeczce”. Nauk dotyczących tego, na co ma uważać, było bez liku. Ojciec nie interweniował.
W okresie studiów uzyskała więcej samodzielności. Poznała spokojnego, opiekuńczego i mądrego mężczyznę, który o nią bardzo zabiegał. Była tym zdziwiona i pełna nieufności, „że ktoś może chcieć się z nią spotykać, mając wokół tyle atrakcyjniejszych dziewczyn”. On nalegał na stały związek. Zgodziła się i w niedługim czasie wyszła za mąż.
W trakcie sesji psychoterapeutycznych okazało się, że pani Barbara nie była przygotowana do pełnienia roli kobiety w małżeństwie: kobiety – to znaczy współdecydującej i współtworzącej związek małżeński i kochającej partnerki.
Początkowy okres małżeństwa wydawał się jej szczęśliwy. Wszystko jakby zmieniło się po urodzeniu dziecka. Od tego czasu pojawiły się pierwsze nieporozumienia. W początkowym okresie małżeństwa, kiedy doznawała opieki ze strony męża, stanowiło to o jej komforcie psychicznym. Nieświadomie pozostawała w roli dziecka, które nadal pragnęło „karmić się” poczuciem bezpieczeństwa i troski, jakie uzyskiwało wcześniej ze strony matki. Urodzenie dziecka wymusiło zmianę w układzie rodzinnym. Teraz dziecko na pierwszym miejscu wymagało troski i opieki. Ale z tym Barbarze trudno było się pogodzić. Nie potrafiła dawać miłości, troski i opieki dziecku, ponieważ sama tego oczekiwała. Dziecko stało się przeszkodą w dotychczasowym ich życiu. Większość obowiązków mających wypływać z roli matki przerzucała na męża. Była coraz bardziej nieszczęśliwa. Mąż w dobrej wierze przejmując kolejne obowiązki nieświadomie utwierdzał ją w roli nieporadnego dziecka. Ona z kolei uciekała z trudnej dla siebie sytuacji do matki. Tam doznawała klimatu wsparcia, takiego jak w dzieciństwie, co tym bardziej oddalało ją od roli dojrzałej kobiety.
Pani Barbara przeżywała nieświadomy konflikt pomiędzy pragnieniem pełnienia roli dojrzałej kobiety (matki i żony) a chęcią zaspokajania potrzeb płynących ze sfery dziecka: dziecka, które zostało uzależnione od rodzica, bez którego nie wyobraża sobie samodzielnego, dorosłego życia.
Podjęcie w pełni dojrzałego życia przez dzieci możliwe jest jedynie po psychicznym odejściu od rodziców, które musi nastąpić w odpowiednim momencie – podobnie jak odlot ptaka z rodzinnego gniazda.