Jerzy nie potrafił powiedzieć, czy kocha swoją żonę. Czasami był pewien, że tak. Czuł, że nie może bez niej żyć, tęsknił za nią, szczególnie gdy jej nie widział, myślał o niej z czułością. Jednak kiedy się pokłócili, zaczynał czuć narastającą złość, wściekłość, nienawiść. Mówił jej takie rzeczy, jakby chciał zniszczyć ją i ich związek. Czasami stany czułości i nienawiści miały swoje uzasadnienie, a czasami pojawiały się bez określonych przyczyn. Jednego dnia obsypywał żonę prezentami bez powodu, innym razem zaraz po przyjściu do domu był już wściekły i pod byle pozorem wywoływał awanturę. Jego życia małżeńskie było stałą huśtawką uczuć. Myślał o rozwodzie, ale tłumaczył sobie, że nie może od niej odejść ze względu na dzieci. Nie rozumiał swojego przeżywania, które przypominało życie na wulkanie.

Pan Jerzy w dzieciństwie doznał przykrych i urazowych przeżyć związanych z niezgodą i kłótniami między rodzicami. Trudno mu było nawet z perspektywy czasu ustalić, co było przyczyną ich stałych sprzeczek. Wystarczał byle pretekst, aby padały ostre słowa łącznie z przedmiotami. Kiedy był małym dzieckiem, nie mógł w żaden sposób przeciwdziałać kłótniom. W dzień chował się po kątach, a w nocy truchlał ze strachu. W późniejszym okresie próbował godzić rodziców (stając częściej po stronie matki), ale bez szczególnych rezultatów. Czasami miał wrażenie, że rodzice po prostu mieli taki styl życia. Często przebywał poza domem. Przyrzekł sobie, że w dorosłym życiu jego dom będzie oazą spokoju i poczucia bezpieczeństwa.

Po zawarciu związku małżeńskiego bardzo szybko okazało się, że jego marzenia co do spokoju w domu są odległe od realności. Z jednej strony chciał mieć w domu spokój, ale z drugiej strony żona reagowała tak, że musiał podnosić głos, co z kolei powodowało jego reakcje przypominające mu zachowania ojca. Przeżywał wewnętrzny konflikt, którego źródło tkwiło w dzieciństwie. Przewaga drugiej osoby była dla niego nie do zniesienia. Ustępstwo i dążenie do zgody było dla niego wyrazem słabości, gdyż stwarzały niebezpieczeństwo przegranej w walce, z jaką kojarzyło mu się małżeństwo. Zachowanie spokoju w trudnych sytuacjach w małżeństwie kojarzyło mu się z przegraną, stąd też dążył do unieszkodliwienia „przeciwnika”, jakim była w jego nieświadomym odczuciu żona. Małżeństwo przypominało mu doznane urazy z dzieciństwa, czyli niepewność i lęk przed słabością, z którymi próbował sobie poradzić poprzez zachowania agresywne dla ochrony przed zagrożeniem odczuwanym w bliskim związku. Niezależnie od tego przejawiał nadal tęsknotę za bliskością z drugą osobą i spokojnym życiem rodzinnym, co najczęściej dawało o sobie znać w oddaleniu od żony.

W trakcie pracy terapeutycznej uświadomienie sobie przeżywanego konfliktu pozwoliło panu Jerzemu zróżnicować urazy doznane ze strony rodziców w przeszłości od dorosłego życia małżeńskiego rozgrywającego się w teraźniejszości. Zrozumiał, że traktowanie małżeństwa jako terenu walki, w którym za wszelką cenę on chce zostać „zwycięzcą z przeszłości”, prowadzi do pełnej przegranej obecnego związku, z którego pozostaną tylko ofiary.