Życie studiującego Piotra stało się od pewnego czasu jednym wielkim koszmarem. Idąc przez miasto, spotykając się z przyjaciółmi – pomimo tego, że podobały się mu dziewczyny – nie mógł oderwać wzroku od mężczyzn. Początkowo ograniczył swoje kontakty towarzyskie, licząc na to, że „niewiadomego pochodzenia” przymus osłabnie i wszystko powróci do tego, jak było wcześniej. Jednakże nie był w stanie wpłynąć na swoje myśli, które krążyły wokół sytuacji intymnych związanych właśnie tylko z mężczyznami. Załamał się tym całkowicie. Umówił się wcześniej na wizytę terapeutyczną, ale przestraszył się i uciekł, obawiając się etykiety homoseksualisty, której sam nie akceptował. Minęły kolejne miesiące wewnętrznej męczarni. Bał się i wstydził o tym problemie z kimkolwiek porozmawiać. Czuł się bardzo samotny i nieszczęśliwy. Będąc na granicy rozstroju nerwowego po raz kolejny umówił się w celu wyjaśnienia i pełnej diagnozy swojego stanu psychicznego. „Jestem homoseksualistą, a nie chcę nim być. Niech mi pan pomoże…” – tak przedstawił się Piotr na początku pierwszego spotkania.

Pochodzi z rodziny pełnej, w której osobą dominującą była zdecydowanie matka. Był związany przede wszystkim z nią, gdyż ojciec często wyjeżdżał w sprawach służbowych. Nie doświadczał zbytnio jego nieobecności, gdyż ona była matką bardzo troskliwą, a nawet nadopiekuńczą. Pomagała mu we wszystkim, aż nadto. Pamięta, jak początkowo tęsknił za ojcem, ale z upływem lat z powodu wielu rozczarowań jakby przestał się nim interesować. Podczas nieobecności ojca Piotr miał swoje wyobrażenia o nim. Marzył o ojcu-przyjacielu, o spędzaniu z nim wolnego czasu, o rozmowach na temat swoich „męskich problemów” – takie były jego wyobrażenia. Ale kiedy ojciec przyjeżdżał, następowało silne zderzenie z realnością; ojciec nie chciał, nie umiał być blisko z synem. Piotr nie pamięta, żeby ojciec grał z nim kiedykolwiek w piłkę, bawił się z nim czy też pomagał mu w lekcjach. Od długiego czasu nie miał z nim prawie żadnego kontaktu, a ze wszystkimi swoimi problemami przychodził do matki, która zawsze go wysłuchała i doradzała, jak mogła najlepiej.

Z obrazu klinicznego pana Piotra jednoznacznie wynikało, iż nie jest on homoseksualistą. Przymus „zawieszania” wzroku na mężczyznach i myślenia o nich w kontekście seksualnym był objawem ukrytego konfliktu. W trakcie analizy okazało się, że obiektem obserwacji byli mężczyźni w wieku jego ojca. Ich obraz przypominał o ukrytej w nieświadomości tęsknocie za doświadczeniem bliskości ze swoim ojcem. Zaczął sobie przypominać w trakcie leczenia, że w dzieciństwie ojciec był ważniejszą dla niego postacią niż matka, która była zawsze na co dzień w domu. W ojcu pokładał duże nadzieje na spędzanie miłych chwil – których nigdy specjalnie się nie doczekał. Każde kolejne rozczarowanie było tak bolesne, że pragnienie bliskości z ojcem zostało stłumione i przestało w świadomości być obecne. Nie znaczy to jednak, że zostało ono całkowicie zlikwidowane. Pojawiło się ze zdwojoną siłą – jednakże nie do ojca, ale do tej samej płci co on. Przymus myśli homoseksualnych był jedynie wyrazem stłumionej tęsknoty za bezpieczną i aseksualną bliskością z mężczyzną. Przesycone one były jednakże zarazem lękiem, gdyż w stereotypie społecznym bliskość mężczyzn z reguły utożsamiana jest z homoseksualizmem.