Robert studiował na uczelni technicznej. Nauka nie szła mu od początku. Trudno mu było określić, co powoduje te trudności. Składał je na karb bliżej nieokreślonych lęków, ogólnie złego samopoczucia. Nie był w stanie skoncentrować się przed kolejnymi egzaminami. Myśli uciekały mu nie wiadomo gdzie. Nie był w stanie zmobilizować się do chodzenia na ćwiczenia. Był generalnie zniechęcony, czuł, że nic mu nie wychodzi. Życie swoje określał jako bezbarwne. Zazdrościł swoim rówieśnikom tego, że są bardziej radośni, przebojowi. Jednocześnie określał ich jako płytkich i powierzchownych. Rozmowy z nimi męczyły go, były zbyt banalne.

Stan takiej apatii trwał właściwie od początku studiów. O tyle był zdziwiony swoim stanem, że w szkole średniej był prymusem. Nauka była wówczas dla niego samą przyjemnością. Wtedy wolał czytanie książek aniżeli granie z kolegami w piłkę. Wyjazd na studia i przebywanie z dala od domu napawały go początkowo nadzieją „na lepsze życie”.

W trakcie sesji psychoterapeutycznych, poprzez zestawienie różnych faktów, zaczął wyłaniać się obraz jego rodziny. Matka była osobą zmienną i nierówną. Stwarzała atmosferę pełną nieładu, napięcia i niepokoju. Zostawiała synowi zupełną swobodę, a jednocześnie chciała, aby znajdował się on ciągle w jej zasięgu. Był jej powiernikiem. Wtajemniczała go w swoje problemy dotyczące jej pożycia z mężem. Oczekiwała jednocześnie od niego, że on także nie będzie miał przed nią jakichkolwiek tajemnic. Chciała wszystko wiedzieć. Próbował się nieraz przed jej natarczywością bronić, walcząc o swoją autonomię, ale wówczas ona się na niego obrażała. Budziła w nim uczucia miłości, ale także niepokoju, napięcia i odrzucenia.

Ojciec był bierny. Z tego, co o nim słyszał, w młodości też był zdolny i ambitny, ale z niewiadomych powodów nie doszedł do niczego szczególnego. Gdy myślał o ojcu, rodziły się w nim uczucia współczucia i politowania.

Podczas kolejnych spotkań Robert uświadomił sobie, że zasadniczą przyczyną wpływającą na jego stan psychiczny i fizyczny jest przeżywana przez niego samotność i izolacja. Relacje między rodzicami były niejasne, nieokreślone i sprzeczne. Nie stworzyli dla niego bezpiecznego miejsca, w którym mógłby określić siebie, swoje chęci, dążenia i upodobania. Byli na tyle zajęci swoimi sprawami, że nie zauważali, jaki jest ich syn, na co go stać i w czym mogliby go wesprzeć.

Robert uświadomił sobie przeżywany przez niego wewnętrzny konflikt. Przed podjęciem terapii próbował go rozwiązać „poprzez chorobę”. Polegał on na wyborze: czy być blisko z rodziną, co oznaczało poddanie się ich wpływowi i przebywanie w klimacie niepokoju i napięcia, czy też odciąć się od niej, co oznaczało z kolei izolację i samotność. Uświadomienie sobie tego konfliktu umożliwiło mu w dalszej pracy odkrycie własnej siły wewnętrznej i możliwości nawiązywania więzi z innymi ludźmi, a nie tylko z rodzicami.