91 422 60 60 kontakt@zip.org.pl

Pan Stefan w okresie studiów prowadził dość beztroskie życie, które nie uległo zmianie po podjęciu pracy zawodowej. Będąc kawalerem bez zobowiązań, widział same korzyści z takiego trybu życia i nie zamierzał z tego rezygnować. Nawiązywał przelotne związki, które nie prowadziły go do związania się z kimś na stałe. Wspólne zamieszkiwanie z rodzicami, do których był niezmiernie przywiązany, rozwiązywało mu problemy socjalno-bytowe. Niestety, w związku z nieprzewidzianą ciążą został poniekąd zmuszony do małżeństwa z kobietą, co prawda bardzo atrakcyjną, ale podobnie jak on, nieprzygotowaną do pełnienia roli ani żony, ani matki. Rodzice, a szczególnie matka, zapewnili o swojej pomocy, co było dla niego ważnym argumentem w legalizacji związku. Zamieszkali u jego rodziców.

Po pewnym okresie okazało się, że życie małżeńskie przyczyniło się do jego „ustatkowania się” i spowodowało na miarę jego możliwości przyjęcie i pełnienie przez niego roli męża i ojca. Nie wpłynęło to jednakże na całkowite oderwanie się od rodziców, a zwłaszcza od matki.

Po kilku latach wspólnego zamieszkiwania wystąpiła u pana Stefana silna fobia dotycząca zamkniętych pomieszczeń, czyli klaustrofobia, a w szczególności lęk dotyczący jazdy windą. Tuż przed zachorowaniem dowiedział się, że otrzymali mieszkanie na wysokim piętrze w bloku, gdzie oczywiście znajdowała się winda.

Przeprowadzona w trakcie psychoterapii analiza pozwoliła zrozumieć panu Stefanowi symboliczne znaczenie jego objawu. Okazało się, że klaustrofobia, która nie pozwalała mu na przeprowadzenie się do wspólnego mieszkania, była pozornym rozwiązaniem przeżywanego nieświadomie konfliktu, czyli dwóch sprzecznych ze sobą tendencji. Z jednej strony, objaw lęku przed zamkniętymi pomieszczeniami symbolizował lęk całkowitego „zamknięcia” na dotychczas prowadzone życie z jedną partnerką – co było sprzeczne z wcześniej prowadzonym życiem i swoim ukrytym postanowieniem prowadzenia życia bez stałego związku. Choroba miała między innymi funkcję zwalniającą go od pełnienia różnych obowiązków, a przede wszystkim małżeńskich. Z drugiej strony, na tyle się już związał z żoną, że nie chciał jej stracić – podobnie jak matki. Dotychczasowe wspólne zamieszkiwanie z rodzicami, a szczególnie z troskliwą matką, i jednocześnie z żoną było pewnym kompromisem pełnienia roli dziecka-syna, w której doznawał opieki i troski, a jednocześnie spełniania w dorosłym życiu roli męża i ojca. Nieuchronna perspektywa opuszczenia domu rodzinnego, a tym samym opuszczenia matki, wymuszała na nim decyzję dotyczącą jasnego opowiedzenia się za samodzielnie prowadzonym dorosłym życiem (bez pomagających rodziców), co aktywizowało nerwicowy konflikt objawiający się w postaci klaustrofobii. Choroba stała się dla pana Stefana nieświadomą ucieczką przed przeprowadzeniem się do nowego mieszkania, która jednocześnie pozwoliła zachować stary porządek, jednakże za cenę objawu nerwicowego – fobii. Tym razem kompromis był patologicznym przejawem nieświadomie przeżywanego lęku.